To przedstawienie przygotowało wspólnie kilka teatrów z Polski. Spektakl pokazywał tsunami, niewiarygodnie, ale na oczach widzów w warunkach plenerowych udało sił pokazać katastrofę wywołaną falami tsunami. Naprawdę zerwał się wiatr i woda zalała scenę i powstało gruzowisko. Tak totalne i dosłowne działania niosą jednak niebezpieczeństwo, ze to nie będzie smaczne, że to będzie kicz. Tu jednak udało się utrzymać w ramach teatru i uczynić, że widzowie przezywali to w skupieniu, odczuwając dramatyczność sytuacji.
Gliwicki Teatr Muzyczny / Teatr Lalek Banialuka / Teatr A PART - Tsounami
Gliwicki Teatr Muzyczny / Teatr Lalek Banialuka / Teatr A PART - Tsounami
Gliwicki Teatr Muzyczny / Teatr Lalek Banialuka / Teatr A PART - Tsounami
Gliwicki Teatr Muzyczny / Teatr Lalek Banialuka / Teatr A PART - Tsounami
Gliwicki Teatr Muzyczny / Teatr Lalek Banialuka / Teatr A PART - Tsounami
Francuska grupa akrobatów, którzy pokazywali sztuki na trampolinie i robili to na śmiesznie. Nawet im ta śmieszność wychodziła, o dziwo sztuki też. W czasie spektaklu zorientowałem się ze niezbyt fortunnie dobrałem sobie miejsce siędzenia, gdyż akurat na wprost trampoliny i jakby co nie tak, to delikwent spadł by mi na łeb. Uwiarygodnieniem groteskowości była, sylwetka Pani akrobatki która ciut odbiegała, od klasycznej sylwetki gimnastyczek. No i jeszcze refleksja...dużo tam było dialogu z publika i...Francuzi już nie mówią po francusku. Podobnie było w "Łące na ulicy" Choć grali Francuzi, choć kanwą przedstawienia było wydarzenie dotyczące Francji, to francuski był mieszany z angielskim.
Les P' tita Bras - One...Two...Trüeee...
Les P' tita Bras - One...Two...Trüeee...
Les P' tita Bras - One...Two...Trüeee...
Les P' tita Bras - One...Two...Trüeee...
Les P' tita Bras - One...Two...Trüeee...
Wpierw skuszono widzów, siędzących na betonie,
by przenieśli się na łóżka, przygotowane w dużej liczbie.
Niestety... :-(
w następnej fazie przedstawienia (akcie???)
mili zapraszający których można by wziąć za boyów hotelowych przekształcili się w strażników więziennych, przypinając pałki i wkładając czapki.
Łóżka zmieniły się w cele (ich boki pospinano łańcuchami)
W tym spektaklu dużo więcej występowali widzowie niż aktorzy.
Emocji było z tego tak wiele, ze nawet gdy w czasie spektaklu,
popsuła się pogoda i zaczął padać deszcz, to nie uciekli ni
widzowie-więźniowie, ni ci widzowie co stali w koło
i spektakl mimo deszczu trwał dalej.
A jednak nie bardzo mi to się spodobało
i choć tam będąc to przyznaję, było to fajnie zrobione,
jakoś nie wyszła mi na koniec z tego żadna myśl,
zabawa w wiezienie, ale właściwie, po co? Jako jednak eksperyment w relacji aktor - widz to było bardzo ciekawe.
Ja jako ten na zewnątrz i troche zazdrościłem tym w środku, tym bardziej uczestniczący w przedstawieniu,
ale też niewiedział bym jak się zachować będąc zmuszany do dziwacznych zachowań.
Czy lepiej być bardziej w teatrze, czy lepiej byc bezpiecznym widzem?
Teatr Strefa Ciszy - Nauka Latania
Teatr Strefa Ciszy - Nauka Latania
Teatr Strefa Ciszy - Nauka Latania
Teatr Strefa Ciszy - Nauka Latania
Teatr Strefa Ciszy - Nauka Latania
Teatr Strefa Ciszy - Nauka Latania
Teatr Strefa Ciszy - Nauka Latania
Teatr Strefa Ciszy - Nauka Latania
Na rynku Nowego Miasta, nie było ludzi którzy by wyglądaliby na widzów.
To nic, nie było żadnych barierek odgradzających scenę od widowni,
nie było i sceny, nie było żadnego samochodu/namiotu mogącego służyć za zaplecze, nie było też żadnych głośników z których mogła by popłynąć muzyka, lub choćby kilka razy przed występem odgrywany sygnał "Sztuki Ulicy" wraz z listą sponsorów. Nie było nic.
Zgłupiałem, podszedłem do afisza by przeczytać czy czasem nie zmienili repertuaru i niby... OK.
Pojawiło się 3 facetów gdzieś w odległym kącie placu,
gdzie było najpóściej, włożyli szczudła i stali.
Nie zagrała muzyka, a kilku widzów co się zeszło w końcu, siędziało dalej na schodkach gdzie zwykle jest scena.
Pierwszy poszedł fotograf z obowiązku zrobić im zdjęcia i dalej nic.
Oni tam, ludzie gdzie indziej, cisza, nuda. Wszystko zapowiadało klęskę totalną,
ni jak do głowy mi nie przychodziło jak
oni zamierzają zainteresować ludzi, bez żadnych dekoracji, rekwizytów, czegokolwiek. A nie wiedziałem jeszcze jednego, nawet oni nie wiedzieli jak wciągnąć ludzi do akcji,
nie mieli żadnego scenariusza.
A jednak. To była najzabawnieszą impreza w tym roku. Tych 3 facetów z minkami niewinnych idiotów
i niezdarnie drobiących na szczudłach, co chwile zbijając się w zastraszona grupkę, narozrabiało na rynku strasznie.
Nikt nie mógł czuć się bezpieczny. Nie zabezpieczało nawet przechodzenie ulica niczego nie świadomych przechodniów.
Gdyż za nimi podążało 3 dziwnych gości, a dalej tłum który miotał sił po rynku i okolicznych uliczkach.
Taki delikwent był parodiowany, albo porywano mu jakaś rzecz. Rzecz tą zaraz oddawano, tyle ze nie właścicielowi
a z gracja i ukłonami obdarowywano kogoś innego. Rudym były wyrywane włosy i dokładane łysym,
Niektórzy byli znienacka ściskani i obcałowywani z niezwykła wylewnością. Można też było zostać obdarowanym wykwintnym daniem,
bąć kieliszkiem wina, wcześniej porwanym z restauracji. Nie mogli być tez bezpieczni mieszkańcy
okolicznych domów w swych własnych mieszkaniach. Nieopatrznie jakaś rodzina wychyliła się z okna.
Wpierw im zaoferowano zegar kominkowy z restauracji. Potem jednak, choć nawet dla szczudlarzy brakowało jeszcze 2 metry, to jednak jeden wlazł i zniknął gdzieś za firanka, nam już się więcej nie pokazał, ale z okna zaczęły wylatywać przedmioty. Nazywało się to "Kłopotliwi Goście" i tak było na 100%
Irrwish - Kłopotliwi Goście
Irrwish - Kłopotliwi Goście
Irrwish - Kłopotliwi Goście
Irrwish - Kłopotliwi Goście
Irrwish - Kłopotliwi Goście
Irrwish - Kłopotliwi Goście
Był to Hamlet, a że scena plenerowa, czyni konieczność dużej zmiany w interpretacji dzieła, to i słusznie zmieniono tytuł. Był to najbardziej ponury w nastroju teatr tego festiwalu. Raz ze wiadomo jaka to historia, dwa ze tu aktorzy dużo znaczyli dobrze zagrali i potrafili zbudować nastrój. Ta tez była tu nowość, ze mówili, mieli podpięte przenośne mikrofony i to szlo na głośniki. Takiego czegoś nikt dotąd ni w tym roku ni poprzednich nie stosował. To nie był pełny tekst sztuki, to większość była zagrana jak w teatrze ulicznym. No i ciekaw jestem losu tego wynalazku, takie wprowadzenie dialogu jest otwarciem na duże możliwości inscenizacyjne, ale z ogromnym niebezpieczeństwem, że teatr uliczny będzie wyglądał jak każdy inny show, tyle że mniej wygodne siędzenia, to komu się zechce własne siędzenie skazywać na udręki?
Teatr Biuro Podróży - Kim jest ten człowiek we krwi?
Teatr Biuro Podróży - Kim jest ten człowiek we krwi?
Teatr Biuro Podróży - Kim jest ten człowiek we krwi?
Teatr Biuro Podróży - Kim jest ten człowiek we krwi?
Teatr Biuro Podróży - Kim jest ten człowiek we krwi?
Teatr Biuro Podróży - Kim jest ten człowiek we krwi?
Teatry to coś co mnie pociąga, i wiele razy gościłem na Sztuce Ulicy w Warszawie
zobacz wiecej relacji z pokazów teatralnych
Chciałbym jeszcze (już bez zdjęcia) dodać zachwyt nad rzeźbą Antoniego Grabowskiego, stworzoną wraz ze studentami którą udało mi się spotkać na Rynku Nowego Miasta.
Czego mi zabrakło, to po zeszłorocznych zachwytach nad węgierskim i słowackim zespołem baletowym, byłem rozczarowany,że nie pojawiły się w tym roku występy taneczne. To, że pojawił się w zeszłym roku taniec, myślałem iż stanie się tradycją tego festiwalu.
Już niecierpliwie czekam na przyszły rok, na nowa dawkę wrażeń, na te nocne przemieszczania się po Warszawie, na ściskanie w tłumie, na wszystko co się wiąże z tym festiwalem teatralnym.
OSTATNIO DODANE
Copyright © 2006--2024 tworze.com strona zmieniona 31 lipca 2007